[TEST] MINI John Cooper Works Paceman

Gdy w 2001 roku BMW przejęło brytyjską markę MINI wszyscy obawiali się, że marka ta przestanie istnieć. Jednak producent z Bawarii zainwestował w nowy nabytek i już w tym samym roku na drogi trafiło pierwsze nowe MINI. Samochód dalej był mały w stosunku do konkurencji, ale znacząco urósł względem poprzednika. Model One/Cooper odniósł ogromny sukces na arenie międzynarodowej, toteż BMW postanowiło poszerzyć gamę oferowanych modeli. I tak powstał MINI Paceman i Clubman. O ile ten drugi z nazwą „mini” nie ma nic wspólnego (jest po prostu duży), o tyle Paceman identyfikuje się z marką. Ile „mini” jest w MINI? No cóż, przekonajmy się 🙂

Mini Paceman John Cooper Works fot. Jakub Baltyn (1)

MINI z założenia powinno być małym samochodem. W dzisiejszych czasach powiedzenie „mały samochód” oznacza zazwyczaj dwumiejscowego roadster’a lub coś pokroju Smart’a. Model Paceman niestety już taki „mini” nie jest. Nie oznacza to jednak, że jest duży. Jest to idealny pojazd dla 2 osób, które czasem muszą przewieźć znajomych z punktu A do B i nie będzie to podróż przez pół Europy. A gdy weźmiemy pod uwagę fakt, iż dysponujemy modelem w wersji John Cooper Works to bardzo szybko uświadomimy sobie, że ta „podwózka” potrwa MINImalną ilość czasu.

Mini Paceman John Cooper Works fot. Jakub Baltyn (18)

MINI Paceman to obecnie najładniejszy model w gamie. Jest proporcjonalny, nieco klasyczny i trochę szalony. Patrząc na samochód od przodu pierwszym co rzuci Nam się w oczy będą ogromne okrągłe adaptacyjne reflektory xenonowe. Ich wkład jest bardzo prosty i elegancki. Dobrze, że producent nie zdecydował się na czarne wykończenie wnętrza reflektorów. Nadmiar chromów byłby przesadą w tym małym sportowcu. Resztę przedniej części nadwozia stanowi atrapa chłodnicy podzielona na dwie części oraz chwyty powietrza do silnika, światła przeciwmgielne oraz przedni spojler zamontowany w dolnej części zderzaka. Atrapa chłodnicy przyozdobiona została niewielkim, lecz dobrze widocznym i jasno oznajmującym wszem i wobec emblematem John Cooper Works. Dodatkowo producent zaakcentował sportowego ducha przyozdabiając grill poprzeczną czerwoną listwą.

Mini Paceman John Cooper Works fot. Jakub Baltyn (5)

Linia boczna to na pierwszy rzut oka podniesiony model One/Cooper zaakcentowany czarnymi plastikowymi ramkami wokół linii nadkoli oraz progów. Dodatkowo w tylnej części przednich nadkoli producent postanowił umieścić czarną wstawkę pełniącą rolę wylotu powietrza, w której zainstalowano boczny kierunkowskaz oraz umieszczono oznaczenie modelu JCW. Element ten podkreśla charakter autka. Ponadto całe nadwozie postawiono na pięknych 17-calowych felgach ze stopu lekkiego Double Spoke w kolorze czarnym.

Mini Paceman John Cooper Works fot. Jakub Baltyn (13)

Tylna część nadwozia to przede wszystkim ogromne logo MINI pełniące rolę „klamki” od pokrywy bagażnika. Obok znajdziemy kolejne oznaczenie wersji John Cooper Works. Poniżej umieszczono sporych rozmiarów nazwę modelu Paceman. Tylne reflektory poza tym, że poprawnie pełnią swoją rolę to wyglądają ciekawie. Krągłości widać w każdym calu nadwozia. Najważniejszym elementem tyłu, a jednocześnie najciekawszym i najgłośniejszym, są dwie okrągłe końcówki układu wydechowego wystające ze zderzaka. Szkoda jednak, że to tylko atrapy. Zaglądając w nie ujrzymy, że głębiej znajduje się właściwy wydech, a to tylko ozdoby zintegrowane ze zderzakiem. W dolnej części nadwozia producent umieścił niewielki dyfuzor. Całość zwieńczono niewielkim spojlerem będącym przedłużeniem linii dachu.

Mini Paceman John Cooper Works fot. Jakub Baltyn (20)

Zaglądając do wnętrza pierwszym, co rzuci Nam się w oczy będzie ogromny centralny prędkościomierz. Jest to element charakterystyczny dla wszystkich nowych MINI po 2001 roku i jednocześnie nawiązanie do pierwowzoru (tam jednak wskaźnik ten był zdecydowanie mniejszy). Zasiadając za kierownicą otaczać Nas będą zewsząd obłe kształty. Każdy element wnętrza, który można było zaprojektować tak, by był okrągły w rzeczy samej jest taki. Jedyne odmienne kształty to ekran systemu multimedialnego, który poza zaokrąglonymi bocznymi krawędziami jest prostokątny, oraz panel sterowania radiem. Kierowca przed swoimi oczami poza kierownicą i drogą przed sobą ma jeszcze obrotomierz. Wewnątrz obrotomierza producent zdecydował się zainstalować mały monochromatyczny wyświetlacz pełniący rolę cyfrowego prędkościomierza oraz komputera pokładowego. Chwała za to udogodnienie inżynierowi, który postanowił go tam zainstalować. Gdyby nie ten malutki ekranik odgadnięcie z jaką prędkością się poruszamy byłoby niemal niemożliwe. I tutaj natrafiamy na pierwszą niedogodność. Prędkościomierz, który zainstalowano w centralnej części deski rozdzielczej mimo swoich imponujących rozmiarów jest kompletnie nieczytelny. Próba odczytania prędkości podczas jazdy jest wysoce kłopotliwa i wiąże się z dłuższym oderwaniem wzroku od drogi. Nie jest to szczęśliwe rozwiązanie.

Mini Paceman John Cooper Works fot. Jakub Baltyn (22)

Kierowca w swych rękach podczas jazdy dzierży miłą w dotyku skórzaną kierownicę. Na kole kierownicy umieszczono przyciski odpowiadające za sterowanie radiem, funkcją telefonu oraz tempomatem. W dzisiejszych czasach jest to niemal standard więc obecność tych przycisków Nas nie dziwi. Dziwnym jest fakt, że przyciski te działają dość opornie. Trzeba stanowczo i dokładnie, trafiając możliwie jak najbardziej w środek przycisku, je naciskać. W przeciwnym razie żądana funkcja może nie zadziałać.

Mini Paceman John Cooper Works fot. Jakub Baltyn (21)

Konsola centralna, poza wspomnianym prędkościomierzem, składa się z ekranu zestawu multimedialnego, paneli sterowania radiem i klimatyzacją (jednostrefową) oraz wyglądających, jak wyciągnięte z jakiegoś myśliwca, przełączników odpowiadających za wyłączenie kontroli trakcji, włączenie trybu SPORT (wyostrzenie reakcji na pedał gazu, delikatne usztywnienie układu kierowniczego oraz to, to cieszy najbardziej, upuszczania kropli paliwa do układu wydechowego tak, aby podczas odpuszczania gazu było słychać strzały z wydechu),  sterowania centralnym zamkiem, wyłączenia czujników parkowania oraz włączenia świateł przeciwmgielnych.

Mini Paceman John Cooper Works fot. Piotr Majka (16)

Zestaw multimedialny poza podstawową funkcją radia posiada również możliwość obsługi telefonu (w tym czytanie SMS’ów na ekranie) dzięki Bluetooth, podłączenia nośnika USB lub przez AUX celem odtwarzania muzyki, nawigację satelitarną, ustawienia systemu i samochodu oraz rozbudowany komputer pokładowy. Zestaw ten połączono z genialnym nagłośnieniem Harman Kardon. Całość sterowana jest przy pomocy pokrętła i dwóch przycisków znajdujących się na tunelu środkowym. Sterowanie podobne jest do znanego z BMW pokrętła iDrive (w końcu BMW jest właścicielem MINI), jednak jego obsługa jest nieco inna. Sama funkcjonalność nie budzi zastrzeżeń, jednak rozmiar pokrętła oraz jego lekkość działania czasem potrafi utrudnić obsługę systemu. Na pochwałę zasługuje natomiast przycisk przełączania między ekranami. Genialne rozwiązanie zdecydowanie ułatwiające operowanie pomiędzy funkcjami systemu. Dzięki temu guziczkowi możemy przełączać pomiędzy 3 uruchomionymi funkcjami (najczęściej jest to radio, telefon, nawigacja). Pozwala to za jednym kliknięciem przeskoczyć np. do telefonu i wybranie numeru (rozmowa dzięki zestawowi głośnomówiącemu), a następnie szybki powrót do nawigacji. Poza pokrętłem i przyciskami od sterowania zestawem multimedialnym na tunelu środkowym w przedniej jego części znajdziemy dwa cupholdery, które mogą pełnić rolę miejsca na telefon (brak jakiegokolwiek schowka, czy półeczki) oraz otwierany podłokietnik. W tylnej części tunelu środkowego producent umieścił etui na okulary oraz kolejne dwa cupholdery. Wszystko przesuwać możemy po podświetlanych diodami LED aluminiowych szynach.

Mini Paceman John Cooper Works fot. Piotr Majka (20)

Siedzenia, na których mamy przyjemność podróżować obszyte zostały skórą oraz wyprofilowano je tak, aby całkiem nieźle trzymały zarówno kierowcę, jak i pasażerów, podczas pokonywania szybszych zakrętów. Ponadto są one podgrzewane, co z pewnością podniesie komfort podróżowania w czasie zimy, gdy wsiadając do samochodu „zderzamy się” z zimnymi fotelami. W tylnej części kabiny pasażerowie mają do dyspozycji dwa oddzielne siedzenia. Miejsca na nogi zarówno z przodu jak i z tylu jest wystarczająco. Osoby do 180 cm wzrostu bez większych problemów mogą podróżować nawet i na długich dystansach nie oświadczając przy tym dyskomfortu z tytułu braku miejsca. W przypadku wyższych pasażerów zalecałbym, w miarę możliwości, zajęcie miejsca na fotelu obok kierowcy.

Zobacz również:   [TEST] Nissan Leaf II - normalniej i lepiej

Mini Paceman John Cooper Works fot. Piotr Majka (25)

Przestrzeń bagażowa MINI John Cooper Works Paceman jest całkiem przyzwoita. Kształt jest symetryczny i niczym nieograniczony (brak wystających elementów). Pojemność bagażnika wynosi 330 l, a po złożeniu tylnych siedzeń wzrasta ona do 1080 l. Ponadto pod podłogą bagażnika umieszczono drugie dno, przez co przestrzeń możemy jeszcze powiększyć.

Mini Paceman John Cooper Works fot. Piotr Majka (26)

Wnętrze, mimo iż ma w sobie wiele uroku, to ma też kilka wad. Największą i jednocześnie najbardziej rażącą, zważywszy na cenę samochodu (testowany egzemplarz wyceniono na 189 600 PLN), jest jakość materiałów. Trzeszczące, twarde i tandetne plastiki, twarda skóra na kierownicy, toporność obsługi przycisków na kierownicy. Rozumiem, że ma to być twardy, dzielny maluch, ale za tę cenę oczekujemy zdecydowanie lepszej jakości. Do tego czytelność wskazań prędkościomierza oraz zapalających się kontrolek nie stoi na najwyższym poziomie.

Mini Paceman John Cooper Works fot. Piotr Majka (28)

Sercem MINI John Cooper Works Paceman jest znana jednostka napędowa o pojemności 1.6 l i mocy 218 KM. Moc ta osiągana jest przy 6000 obr./min, a maksymalny moment obrotowy wynoszący 280 Nm (300 Nm dzięki Overboost) dostępny jest w zakresie od 1900 do 5000 obr./min. Całość przenoszona jest na nawierzchnię dzięki napędowi na cztery koła All4. Przyspieszenie od 0 do 100 km/h dzięki takiemu zestawowi powinna zająć nam 6,9 s, a maksymalnie powinniśmy móc podróżować z prędkością 226 km/h (w rzeczywistości można więcej). Producent bardzo rozsądnie podszedł do katalogowych wartości spalania. Wg tych danych w cyklu miejskim samochód powinien zaspokoić swój apetyt na paliwo ilością 9,4 l/100 km, w cyklu mieszanym 7,4 l/100 km, a w cyklu pozamiejskim 6,2 l/100 km. Wartości rzeczywiste nie różniły się znacząco i przy rozsądnej jeździe udało się osiągnąć następujące wartości spalania: w cyklu miejskim 9,7 l/100 km, w cyklu mieszanym 7,8 l/100 km, a w cyklu pozamiejskim 6,4 l/100 km (klimatyzacja ciągle wyłączona). Jednak wersji John Cooper Works nie kupuje się, żeby ciągle jeździć spokojnie i liczyć każdą dziesiątą część litra spalonego paliwa. Jeżeli będzie mocniej naciskać na pedał gazu oraz włączymy tryb SPORT nie powinno Nas dziwić spalanie rzędu 20 l/100 km w cyklu miejskim, 17 l/100 km w cyklu mieszanym oraz 14,5 l/100 km w cyklu pozamiejskim. Jestem jednak przekonany, że wartości te da się jeszcze podnieść.

Mini Paceman John Cooper Works fot. Piotr Majka (6)

W kwestii prowadzenia samochód jest po prostu genialny. Świetnie trzyma się drogi i nie boi się żadnych kolein. Jest bardzo zrywny i lubi być drażniony. Wyprzedzanie zajmuje w nim ułamek sekundy, a wyprzedzony kierowca nie jest na Nas zły, a cieszy się, że taki mały potworek go objechał. Pomimo, iż bazowo jest to crossover, a środek ciężkości znajduje się wyżej niż w przeciętnym kompakcie kompletnie nie czuć tego w zakrętach. Dzięki napędowi na cztery koła All4 samochód wgryza się w asfalt, a kontrola trakcji dzielnie stoi na straży naszego bezpieczeństwa. Nie ma konieczności jej wyłączania, żeby całkiem nieźle sobie poszaleć za kierownicą tego szalonego i radosnego samochodu. Wszystkie wady wnętrza nagle przestają mieć znaczenie. Zapominamy o naszych problemach i troskach, a górę bierze żądza pokonywania kolejnych kilometrów i czerpanie pełnymi garściami radości z jazdy.

Mini Paceman John Cooper Works fot. Piotr Majka (2)

MINI John Cooper Works Paceman jest genialnym gadżetem, wspaniałą zabawką. Budzi małego chłopca w każdym 20+, 30+, 40+, w każdym, kto posiada prawo jazdy. Dostarcza mnóstwo frajdy i zapewnia niezliczone godziny zabawy, a przy tym pozwoli zabrać ze sobą trójkę znajomych, by cieszyli się z nami. Daje Nam poczucie komfortu i wyjątkowości na drogach. Układ napędowy wybacza wszelkie niedociągnięcia wnętrza i cieszy swym brzmieniem i charakterystyką. Podstawowa wersja MINI John Cooper Works Paceman wyceniona została na 146 400 PLN, a egzemplarz, jaki mieliśmy do dyspozycji producent wycenił na 189 600 PLN. Czy to dużo? Tak, zważywszy na rozmiar auta. Ale nie rozmiar ma znaczenie, a to, jak możemy go wykorzystać. Powiedzenie „mały, ale wariat” zdecydowanie opisuje ten samochód. Jeżeli dysponujecie takim budżetem i szukacie wyjątkowego i nieco szalonego samochodu to na Waszej liście nie może zabraknąć tego modelu.

Materiał foto zrealizowany dzięki uprzejmości Centrum Spotkania Kultur w Lublinie oraz współpracy ze Spotted Lublin.

Leave a Reply